TERMINI
ongoing (2021 - )
The old domain is decomposing. Balance of powers is disturbed and those that remain, overstrained, don't provide a sense of security anymore. The stale, infirm authority, occupied with derivative issues, can not efficiently comprehend or manage the whole horizon of adverse changes and events. Dynamics are now detrimental and a lag in the reaction time has become distinctly perceptible. All movement now is under a sense of futility – each step, the great leap forward undelivered. The machine has surpassed its self-agency and is slowly giving up ground. Over the vacated landscape looms a phantom of growing danger – is this the promised extinction? A catastrophe orchestrated, prolonged, in an extended state of suspension.
Yet in all the uncertainty, one can feel an aura of elation. An antagonist seems present, more sensed than seen – the lame undoer; the liminal undead. Once the Ice 9 – a literary chemical agent, which freezes everything it touches – is unleashed by from its' canister by a person during a half-witted accident, the whole world comes to a halt and time loses its' meaning. The tension in its new intensity becomes extreme. This event was always anticipated, but the banality of its' actual appearance determined its' realization at a wrong time and outside of any control – struck dumb, with arms spread helplessly. The dumbest of outcomes – a decimal that outweighed the whole system. From vantage – dazed, disarmed, accompanied by the soothing cadence of ongoing erosion – I register the appeal of anaccelerating decline.
Termini is the finals – an image of vanishing and a field being emptied. It is a few minutes of the end credits – a moment of leaving fiction, when attention adapts anew. The series depicts a futuristic emptiness, heralded as inescapable, on the threshold of the world after man – during a decline, that occurs in peace, as the world turns into a museum.
A spectacular final note – the anti-climax.
Dawne mocarstwo jest w stanie rozpadu. Balans sił uległ zmianie, a dostępne obecnie, znacząco nadwyrężone, nie dają już zabezpieczenia. Stara już i niedołężna władza, zajęta wtórną problematyką, nie jest w stanie sprawnie objąć i zaradzić całemu horyzontowi niepożądanych zmian i zdarzeń. Dynamika jest ujemna, a opóźnienie w czasie reakcji stało się wyraźnie odczuwalne. Wszelki ruch następuje w rosnącym poczuciu daremności – z każdym krokiem niezrealizowany skok w przód. Maszyna przerosła swój potencjał i stopniowo traci grunt. Nad próżniejącą przestrzenią unosi się widmo rosnącego zagrożenia – czy nadchodzi już to obiecane wymarcie? Nieunikniona, sfabrykowana katastrofa w przedłużonym zawieszeniu.
Jednak w całym tym niepokoju odczuwalne jest pewne uniesienie. Wyraźna jest obecność nieujawnionego antagonisty, nadającego pędu rozkładowi. Kiedy Lód-9 – literacki środek chemiczny, zamrażający całą wodę, której dotknie – zostaje uwolniony przez człowieka ze swojego zbiornika w wyniku głupiego przypadku, świat się zatrzymuje, a czas całkowicie traci swoje znaczenie. Napięcie, w swojej nowej, skrajnej intensywności, staje się graniczne. To zdarzenie, którego możliwość antycypowana była od początku, jednak śmieszność warunków, w których się spełniło, sprawiła,że zrealizowało się w nieodpowiednim momencie i poza kontrolą –w zdumieniu i rozłożeniu rąk. Absurdalny banał – ułamek, który przeważył cały system. Z dystansu, w odurzeniu, rozbrojeniu i otoczeniu szumów trwającej erozji, rejestruję proces przyspieszającego zanikania.
Termini jest krańcówką – obrazem ulotnienia i pustoszejącego pola. To kilka minut napisów końcowych; moment wyjścia z fikcji, kiedy uwaga adaptuje się na nowo. Seria fotografii ukazuje nieuchronnie zapowiadaną, futurystyczną pustkę, u progu świata po człowieku – kiedy schyłek następuje w zaspokojeniu, a świat zmienia się w muzeum.
Pełne odczarowanie w spektakularnym finale.